WALKA O POLSKIE ZWIĄZKI SPORTOWE

Michał Śliwka

(tekst ze stycznia 2001 roku )

 

Już w 1991 roku ostrzegałem w swych polemikach rejestracyjnych z ówczesnym Urzędem Kultury Fizycznej i Turystyki iżprowadząc dalej taką sprzeczną z prawem w zakresie

rejestracji (stowarzyszeń kultury fizycznej - autor.) politykę, jest Urząd na najlepszej drodze do utraty rozeznania w naszej kulturze fizycznej i stworzenia w ten sposób II-go obiegu kultury fizycznej”

Wtedy Sąd Najwyższy podzielił moje stanowisko w zakresie rejestracji — dziś prawnie obowiązujące - i doprowadziło to do rejestracji stowarzyszeń k-f w sądzie, a nie w Urzędzie (ministerstwie). Dziś bez dumy mogę stwierdzić, iż moja przepowiednia spełniła się. Zdecydowana większość stowarzyszeń sportów walk działa poza strukturami UKFiS ( dziś MEiS), organizuje zawody rangi mistrzostw Polski, Europy i świata.

Może więc Ministerstwo zainteresowałby się przyczynami tej sytuacji.

Jest ona patologiczna i niezwykle szkodliwa dla sportu polskiego. Można więc zadać sobie pytanie — o co wobec tego chodzi?

Jeśli nie wiadomo o co chodzi, to oczywiście chodzi o PIENIĄDZE.., choć nie tylko.

A tych jest coraz mniej i to z roku na rok. W tej sytuacji im mniej polskich związków sportowych, tym więcej do podziału. Wydawałoby się, iż nowa Ustawa o Kulturze Fizycznej normuje tę sytuację w zakresie sportów walk. Ustawa zobowiązywała Urząd do wydania wykazu dyscyplin i dziedzin, w których działać mogą polskie związki sportowe.

W efekcie opublikowane załączniki nr l i 2 do Ustawy miast uporządkować sytuację w dalekowschodnich sportach walk - dokładnie ją skomplikowały. Ponieważ możliwość utworzenia polskiego związku sportowego przekłada się na dotacje — rozpoczęła się walka o ostateczny skład załączników. Nie miały w niej żadnych szans organizacje pozarządowe, które o tych pracach nawet nie powiadomiono. Nauka o kulturze fizycznej i duch Ustawy okazały się zbyt słabe, by decydować o tym kto znajdzie się, a kto nie w załącznikach. Okazało się więc, iż kendo (szermierka), jest dyscypliną karate.

Nie mogąc pogodzić środowiska skupionego wokół Włodzimierza Kwiecińskiego z Polskim Związkiem Karate, za zgodą UKFiS powstał Polski Związek Karate Tradycyjnego, posiadający  tak „tradycyjny” styl jak karate fudokanpowstały w 1980 roku. Wobec czego jedyne w Polsce style tradycyjne,  shorin-ryu i goju-ryu, zostaly podporządkowane administracyjnie skupiającemu style nowoczesne, sportowe, jak shotokan i kyokushin Polskiemu Związkowi Karate. Chcąc z kolei pogodzić dwa silne środowiska taekwondo , po prostu jedną odmianę organizacyjną zaliczono do dziedzin, drugą do dyscyplin - i mamy dwa związki taekwondo.

„Zapomniano” także wpisać do załączników KUNG—FU

najliczniejszy w świecie system, z którego zresztą wszystko czym się zajmujemy, wywodzi się (np.karate- chińska ręka). Mamy więcnielegalne” organizacje kung -fu organizujące np. mistrzostwa świata. Byłoby jednak lepiej. gdyby to nie nieformalne układy i kilka audycji telewizyjnych decydowały o tym, jakie środowisko będzie mogło utworzyć polski związek sportowy.

Z perspektywy tych kilku lat wygląda na to, iż kto miał założyć polski związek sportowy, ten prawo to otrzymał.

W efekcie tak silne organizacje jak Skorin Ryu (blisko 30 klubów). czy Oyarna Karate (ponad 45 klubów) nie mogły założyć takiego związku sportowego. Oyama karate nie zostałaby prawdopodobnie przyjęta do PZK, zaś shorin ryu do PZKTradycyjnego, bowiem nie jest przecież - zdaniem twórców załączników - stylem tradycyjnym. A wydawałoby się iż rozwiązanie jest proste: zgodnie z Ustawą powinien być jeden polski związek karate, podobnie jak jeden związek taekwondo (też karate. tyle że... koreańskie). Byłoby to z pożytkiem dla polskiego sportu. Rodzi się bowiem pytanie- czy dyscypliną olimpijską jest TAEKWONDO jako system, czy też wyłącznie taekwondo w wersji organizacyjnej WTF. Dlaczego więc nie mogliby w eliminacjach olimpijskich brać udziału zawodnicy ITF czy WTF. Może tam są właśnie talenty na miarę mistrza świata czy mistrza olimpijskiego? Taka sytuacja nie przeszkadza w zachowaniu odrębności organizacyjnej. To samo dotyczy różnych odmian sportowych karate. Poszczególne organizacje stylowe mogą przecież organizować swe wewnętrzne mistrzostwa kraju, Europy, świata.

Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, by np. PZK był organizatorem Mistrzostw Polski Karate, czy też wyłaniał reprezentację na zawody w wersji WKF, czy też w odmianach kontaktowych.

W obecnej sytuacji gubimy potężny potencjał aktywności działaczy „pozarządowych” organizacji sportów walk, talenty tam ukryte i duże pieniądze państwowe.

 Czas na zmiany. choć sygnały o ich planowanym kierunku (uprawnienia instruktorskie, wydawanie certyfikatów itp.) znów nie napawają optymizmem ..